W dniach 25.06-09.07 wzięłyśmy udział w wyjeździe do Szwajcarii. Towarzyszyła nam Pani Joanna Stadnik wraz z córką Alicją. Zaś naszymi gospodarzami były trzy siostry zakonne z zakonu św. Klary – siostra Mirjam, Johanna oraz Margerita. Klasztor mieszczący się w Laurenzenbad był otoczony typowymi dla szwajcarskiego krajobrazu pagórkami, które mogłyśmy podziwiać każdego dnia. Szwajcaria nie jest dużym państwem, więc udało nam się zwiedzić jego całkiem sporą część. Niemalże każdego dnia siostry miały dla nas zaplanowany jakiś wyjazd, bądź pieszą wycieczkę, a także czas na wspólną modlitwę lub Mszę Świętą, a także niezapomniane tradycyjne dania szwajcarskie, jak chociażby fondue – rozgrzewający sos serowy podawany z całymi ziemniakami lub chlebem krojonym w kostkę lub muesli, które wymyślił szwajcarski lekarz Maximilian Bircher-Benne. Podczas pieszych wędrówek zawsze towarzyszyły nam trzy psiaki mieszkające razem z siostrami w klasztorze. Spacerowałyśmy po malowniczych dolinach i w okolicach klasztoru. Miałyśmy również okazję zwiedzić piękne miasta i miasteczka.
Pierwszym z nich było Erlinsbach, gdzie się znajduje Laurenzenbad. Następnie zwiedziłyśmy Aarau, stolicę kantonu Aargau, w którym mieszkałyśmy przez minione dwa tygodnie. Oba te miasteczka wyróżniały się tradycyjną architekturą oraz pięknymi zabytkowymi centrami oraz największym zegarem w Europie na budynku dworca kolejowego w Aarau. W tej miejscowości spotkałyśmy mieszkającą tam rodzinę z Polski, która zaproponowała nam wycieczkę po mieście. Pokazali nam również szkołę, w której przez krótki okres uczył się sam Albert Einstein. To był miły dzień odpoczynku, ponieważ mogłyśmy nieskrępowanie używać języka polskiego bez obawy, że ktoś nas nie zrozumie.
Zwiedziłyśmy także zabytkowe opactwo benedyktynów założone w 934 roku w Einsiedeln, które zostało porównane przez siostry klaryski do polskiej Częstochowy, gdyż w tym miejscu znajduje się cudowna figura Matki Bożej z roku 1450, zwana, nie inaczej!, Czarną Madonną. Co ciekawe, w tej miejscowości urodził się Paracelsus – zwany ojcem medycyny nowożytnej oraz Andreas Kuttel – doskonale znany fanom skoków narciarskich.
Skansen Ballenberg, malowniczo położony u podnóża Alp prezentował dawną zabudowę typową dla wszystkich kantonów szwajcarskich, a także rośliny uprawne, zwierzęta hodowlane oraz różne rzemiosła. Można było się poczuć jak na szwajcarskiej wsi sto lat temu.
Zwiedziłyśmy także Bad Säckingen – niemieckie miasto z przepiękną starówką oraz zabytkowym mostem drewnianym na rzece Ren, która stanowi naturalną granicę pomiędzy tymi dwoma państwami. Ostatniego dnia zaraz przed odjazdem do Polski zwiedziłyśmy Zürich, według wcześniej ułożonego planu. To miasto wywarło na nas największe wrażenie. Cudowna architektura, geometryczny układ miasta oraz jego malownicze panoramy z legendarnego wzgórza Lindenhof, a także Jezioro Zurychskie z licznymi jachtami – zapierały dech.
Ten wyjazd na pewno pozostanie na długo w naszej pamięci jako wspaniała wakacyjna przygoda.

Dominika Spólnik, Olga Niedbała

« z 2 »